poniedziałek, 31 października 2011

coś tam coś tam










tęsknota wyżera to wszystko.. nic nie jest dobrze. brak motywacji, brak zaspokojonych potrzeb. potrzebuję cię kurwa! ale Ty tego nie wiesz. nie znasz mnie już. i znowu.
no a my? a my to się nie znamy już prawie. albo wcale , bo nawet nie napiszesz czasem z nad oceanu.. Ciągle pozostaje niejasne dla mnie czemu? po co?
bo co.. pokochiwać cię się chciało? mogłeś znaleźć swoją ofiarę bliżej siebie..
kiedy się tak zastanawiam, to stwierdzam, że jednak jesteś sprytny. to wszystko było kurwa celowe. wiem to, gdyż widać.. po pani na K nr 1 masz uraz do tego , że po "wszystkim" będziesz napastowany, śledzony, nawiedzany.. no ale wybacz.. jeśli bym chciała to też bym to robiła. ale jak widać nie robię tego. być może dlatego, że nie warto? przemyśl to.
ale.. w sumie wątpie. to był tylko nic nie znaczący epizod w twoim bardzo wartościowym , kulturalnym, uczciwym życiu. nawet nie ma co zapisywać. czymże ja jestem wśród tych licznych kochanek? odpowiedź brzmi, iż niczym. no cóż. może zbyt późno to odkryłam. uważam , że poza sprawami fizycznymi i materialnymi mało cię interesuje. czyli nic.
mimo to tęsknie za tobą. za mizianiem po plecach, za tym jak bawiłeś się moimi włosami, za tym wszyskim co było dla mnie jak mały rytuał, który bardzo lubiłam i nie stawał się dla mnie rutyną. jednocześnie powstawało wiele nowych rzeczy. lubiłam to. lubiłam cię.
zjebałeś.

poniedziałek, 24 października 2011

znów







także tego. burdel w mej głowie jak w damskiej torebce. dokładnie. nie wiem co , nie wiek kiedy, nie wiem czemu. chciałabym wszystko a nie mam nic.
nieee. mam przyjaźń, ale kiedy miało się coś więcej to chcesz to "coś więcej" .
no nic . nadal nie wiem czemu się nie odzywasz. ale najwyraźniej się tego nie dowiem. może czasem lepiej nie wiedzieć. i znów staram się zapomnieć , jest mi łatwiej tym razem, choc nie powinno. a jednak. chyba jednak nie ma miłości. boję się , że z biegiem czasu kompletnie będę robić wszystko bez uczuć. bez nich. kurwa.. to dość przerażająca wizja. bez dusz, bez serca.
słuchając nałogowo happysadu zastanawiam się ile razy jeszcze muszę Cię dotknąć, żeby się poparzyć. kurwaa. no ile? ! i przeraża mnie to , że potrafię być z kimś wiedząc, że mnie nie kocha . kolejny horror mojego życia uczuciowego.

czwartek, 6 października 2011

:>








oj długo mnie nie było..
co się zmieniło?  hm.. fizycznie nie wiele. przyjaciele nadal Ci sami. z podwojoną siłą, Ci którzy od początku są prawdziwi. inni odpadli. nie płaczę. od nowa uczę się lubić siebie. ale to w sumie ciąg dalszy trwanie tego procesu. po raz kolejny (na początku jesieni) dotarło to mnie z pierdolnięciem , że miłości nie ma. i żaden facet nie jest wart łez. no niestety łzy o tym nie wiedzą. zaprawdę wolę wódkę od związków. przynajmniej uszczęśliwia. wiesz jakie będą konsekwencję jej konsumpcji. wszystko proste, bez udziwnień. nadal mam najzajebistszą klasę na świecie. <3
a ze zmian to.. mam ciemniejsze włosie. ale nadal jestem popierdolem. :) z tego powodu też nie płaczę.
powody, które mnie martwią to to, że znów dałam się wychujać..  straciłam swą godnośc. i po raz kolejny dawałam z siebie więcej niż ustawa tego wymaga. no nic. może kiedyś się nauczę